Maseczkowy potwór
Witajcie!
Zapewne wiecie, że ostatnio cały czas mi się choruje... przeziębienie i zapalenie spojówek. Po prostu idealne połączenie. Staram się być coraz bardziej regularna w aplikowaniu maseczek. Że ostatnio trafiły w moje łapki te dwie:
Montagne jeuness "deep Cleansing Blemish With Aloe Juice" i "Hot Chocolate Pore Cleansing Sauna Masque"musiałam je przetestować.
Na pierwszy ogień poszła gorąca czekolada z pomarańczą.
Saszetka zawiera 20gramów brązowej mazi pachnącej tak jak sugeruje opakowanie. Na oczyszczoną twarz nakłada się szybko i przyjemnie, jest to maska rozgrzewająca co również delikatnie czuć, nie jest to zbyt mocny efekt. Idealnie pod tym względem sprawdzi się zimą. Skóra po jej użyciu była miękka i rozświetlona, lecz nie była to bardzo widoczna zmiana.
Uważam że jest całkiem fajna i przyjemna. Relax w niej ma trwać 10-15 minut. Czy spełniła swoją funkcję oczyszczenia i efektu sauny? Osobiście nie zauważyłam oczyszczenia, rozgrzanie pojawiło się.
Skład:
Kolejna maska skierowana jest do osób z niedoskonałościami, jest już jej więcej, bo 20 gram. Zawiera aloes. W środku kryje kremowo zielonkawe "błotko". Ta maseczka w porównaniu do poprzedniej wystarczy nam na dwie aplikacje i również różni się od poprzedniej tym, że ta zasycha na biało- czekoladowa nie zastyga wcale ( a może to wina tego, że nie zużyłam jej na raz?). Pachnie faktycznie aloesem.
Skład:
Skóra po niej jest miękka, lecz od razu czułam że muszę ją posmarować kremem - była ściągnięta. Również należy trzymać ją 10- 15 minut co dla mnie ostatnio nie jest do końca relaksem, bo zawsze boję się że moja córeczka się obudzi (maseczki stosuję jak Ona śpi) i Ją przestraszę.
Podsumowując bardziej podoba mi się czekoladowa :)
A Wy co robicie, gdy jesteście chore?
The hot chocolate mask is very nice.^^
OdpowiedzUsuńMaybe follow each other???
My Blog
super blog :)
OdpowiedzUsuńi kanał na YT tez:D
baardzo dziękuję :)
Usuń