Witajcie!
Ostatnio bardzo lubię się peeling-ować więc stosuję różne różności. Czarna oliwka z Bielendy to peeling do skóry suchej lub bardzo suchej.
skład:
Po otwarciu można zobaczyć, że wizualnie przypomina wnętrze kiwi. Zawiera czarne, jak i malutkie żółte drobinki które mają złuszczać naskórek. Uważam że działa sobie świetnie, nie jest to jednak jakiś bardzo mocny specyfik, nazwałabym go średnio intensywnym.
Miałam nadzieję że wystarczy mi na długo, ale okazało się że zużywa się po około 8,9 aplikacjach. Ma ładne opakowanie z którego możemy wydobyć kosmetyk do ostatniej kropli, jednak nie do końca podoba mi się takie rozwiązanie z ponieważ do pudełka wlewa się woda która rozwadnia nasze mazidło.
Podsumowując: bardzo mi się podoba, pewnie nie raz do niego wrócę.
Pozdrawiam, Rudziuttka!
Szkoda, że to nie jest taki mocny zdzierak - wtedy z pewnością bym go kupiła. Lubię, kiedy skóra jest wręcz zaczerwieniona po peelingu :) Masochistka ze mnie :P
OdpowiedzUsuńja takiego właśnie szukam :) poleciła byś mi coś? Z chęcią spróbuję
Usuńuwielbiam kosmetyki z bielendy, a szczegolnie masla awokado i granat ;)
OdpowiedzUsuńja szczerze że dopiero się zaznajamiam z tą firmą :) a masło ma w sobie parafine?
UsuńNie przepadam za peelingami z bielendy, miałam z granatem i jakiś taki nijaki ten peeling:) Ostatnio pisałam notkę o peelingach na blogu, jak będziesz miała chwilę to zajrzyj,może coś fajnego wyczytasz:)
OdpowiedzUsuńmoje najnowsze odkrycie. uwielbiam go :)
OdpowiedzUsuń