wtorek, 28 lutego 2012

Palmer`s, Cocoa Butter Formula, Massage Lotion for Stretch Marks (Balsam na rozstępy)

Już jakiś czas temu pobiegłam do apteki w obawie o rozstępy, Pani doradziła mi ten specyfik twierdząc że dobrze schodzi i klientki go sobie chwalą więc kupiłam, w nadziei że moja skóra nie popęka jak skorupka jajka upuszczonego na podłogę po ugotowaniu....

Konsystencja- kremowy, dość gęsty wchłania się przyzwoicie, pozostawia baaardzo delikatny tłusty filtr

Kolor- biały

Zapach- śmierdzi jak nie wiem co, i nie potrafię tego odorku sprecyzować. Bardzo mnie zniechęca to do tego kosmetyku.

Wydajność- jest dość wydajny, ale nie smaruję go na całe ciało lecz na miejsca na których niestety już pojawiły mi się rozstępy i tam gdzie mogą, ale nie chcę.

Opakowanie-250 ml zamknięte w butelce z atomizerem, wygodne ale pod koniec mam problemy z wydobyciem specyfiku, kolor biały dominuje, ale dla mnie opakowanie mogłoby być bardziej klasyczne i kobiece ale już się czepiam :P


Działanie wg producenta- ma niwelować istniejące i przeciwdziałać pojawieniu się rozstępom, dla kobiet w ciąży.

Cena-ok 30 zł

Moja opinia- wiem, że zdania są podzielone ale głównie osoby używające tego balsamu są zadowolone, ale ja zdecydowanie do nich nie należę. Kosmetyk śmierdzi, nie zmniejsza istniejących, nie powoduje że rozstępy się nie pojawiają. Ja praktycznie codziennie go używałam,a to co się stało z moim ciałem bardzo mnie boli, jak widzę te pajęczynki rozstępów. Cieszy mnie to jedynie że jest to sprawa świeża i po porodzie użyję czegoś myślę mocniejszego. Polecam za to naturalną gąbkę Loofah, ja widzę że masaż nią powoduję zmniejszenie się widoczności rozstępów, po takim masażyku podczas prysznicu nie zapominam oczywiście o nawilżeniu ciała. Wracając do produktu NIE POLECAM.


A Wy kochane, możecie mi coś poradzić na mój problem? Bardzo Was proszę :*

piątek, 24 lutego 2012

moja mała rewelacja - Clinique anti-blemish solutions


Konsystencja- delikatnie lejący, nie pozostawia tłustej warstwy, mega lekki.

Kolor-jestem szczęśliwą posiadaczką 02 fresh ivory, ten podkład posiada ich 6, od fresh alabaster po fresh sand.

Trwałość-jest dość trwały, bez bazy spokojnie pół dnia trzyma się na skórze jak nie dłużej jeśli nie pocieramy twarzy rękami, mi niestety to się zdarza. Jak na fluid całkiem dobrze utrzymuję się na skórze.
Zapach- jeden z minusów, ale malutki, bo zapach jest delikatnie chemiczny ale szybko znika, podobno bezzapachowy ale ja go czuję.

Wydajność- mi ten wystarczył spokojnie na 3 miesiące i jeszcze go nie wykończyłam, choć zostało go niewiele. Uważam że jest wydajny :)

Opakowanie-30 ml, plastikowa tubeczka ze srebrną zakrętką, na zdjęciu nie wygląda tak ładnie jak w realu.

Działanie wg producenta- zerżnę ze strony douglasa gdzie go zresztą kupiłam: 

"Antybakteryjny makijaż o lekkiej jak piórko teksturze i średniej sile krycia tuszuje nierówności skóry, wspiera proces gojenia i pomaga zapobiegać nowym nierównościom skóry. Ponadto nawilża skórę, kontroluje niechciany połysk i pozwala, aby cera była równomierna i wyglądała świeżo.
  • Tekstura: płynny
  • Działanie: beztłuszczowy, długotrwałe" Ma zapobiegać wypryskom 
Cena- 130zł

Moja opinia - Jak dla mnie perełka,faktycznie jest niesamowicie lekki co mnie w nim wręcz urzekło, nie czuje się go na twarzy (bardzo nie lubię czuć że mam jakąś maskę) , nie jest silnie kryjący ale rewelacyjnie wtapia się w skórę i sprawia że wygląda ona na świeżą i wypoczętą a co najważniejsze naturalnie piękną. Nie mam teraz problemów z cerą choć na początku stosowania miałam, ale nie jestem pewna czy to jest działanie tego fluidu bo stosowałam również suplementy diety i inne kremy. Fluid na 5+ jeśli nie ma się wysypu na twarzy a skórę zachowaną w dobrym stanie. Dla takich osób serdecznie polecam :). Ja pewnie do niego wrócę kiedyś, ale że lubię wypróbowywać różne podkłady to nie teraz. 

czwartek, 23 lutego 2012

Lirene selected from nature - lekki krem bioaktywnie nawilżający na dzień

Konsystencja-lekki krem, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy
Kolor-biały
Zapach- ładny, dość delikatny

Opakowanie- 50 ml kremu zamkniętego w białawej półprzeźroczystej tubce, która umieszczona była w kartoniku którego niestety również nie sfotografowałam bo wyrzuciłam :(
Działanie wg producenta - olejek z nasion winorośli właściwej z witaminą E ma za zadanie odbudowywać i wzmacniać strukturę skóry, a wyciąg ze świeżych cytryn ma wyłapywać wolne rodniki i zapobiegać degradacji włókien kolagenowych  chroniąc przed przedwczesnym starzeniem. Ekstrat z wiśni Barbados bogaty w wit. C eliminuję niekorzystny wpływ środowisla na skórę i przywraca zdrowy i naturalny koloryt cery. SPF 5
Zastosowanie- codziennie rano na oczyszczoną skórę twarzy i szyi
Cena - 22.99,- ja go kupiłam na promocji za jakieś 16 w drogerii natura

Moja opinia- cera trochę mi się poprawiła ale nie wiem czy to jest spowodowane kremem czy suplementami diety. Krem super się wchłania, jakoś nie martwię się że może mi zniszczyć cerę, mam wrażenie że gdy go nakładam moja skóra go połyka, eliminuje uczucie ściągnięcia. Ja na tą cenę bardzo OK, jednak, że szukam ideału i mam w planach jeszcze bardziej naturalne podejście do pielęgnacji cery w tej chwili do niego nie wrócę. Aczkolwiek ja mogę go polecić, chociaż wiem, że niektóre dziewczyny zapycha. SPF mógłby być wyższy :P

Stosowałam go w zimie niedobra ja ! Zamiast czegoś tłustego i na szczęście nie odmroziło mi pyszczka :)

Nivea visage piękno i świeżość - regenerujący krem na noc

 Krem  regenerujący NIVEA na noc, piękno i świeżość, jest to 50 ml kremu który pozostawia na skórze cienką tłustawą warstewkę, ale nie przeszkadza mi to, bo na noc się nie maluję:P Przeznaczony do skóry normalnej  i mieszanej. Nie pamiętam ile dokładnie za niego dałam, na stronie Nivea jest napisane że około 18,70 zł, ja zapłaciłam na jakiejś promocji gdzieś koło dychy w TESCO i tylko dlatego go kupiłam bo był tani. Nie jest to krem idealny, opakowanie zostawię sobie chwilowo na zmielone w młynku siemienie lniane a do kremu raczej nie wrócę, nie zniszczył mi skóry ale też nie zrobił czegoś dobrego (chociaż nawilżał chyba ok), jak go zużyję, poszukam czegoś lepszego z wyższej, bardziej naturalnej półki.


 Konsystencja - nie lejący się,dosyć lekki, dobrze się wchłania i jak wspomniałam pozostawia tłustą mini warstewkę.
 Kolor- biały
 Zapach- ciężko mi opowiadać o zapachach, ale porównałabym co zwykłego tłustego kremu NIVEA ale w delikatniejszej odmianie
 Opakowanie - masywny, granatowy słoiczek, który zapakowany był jeszcze w kartonik ale już dawno go wyrzuciłam więc niestety nie mam zdjęcia.
Wydajny

Jeśli macie małe oczekiwania od kremu to polecam, ale ja zdecydowanie wolę poszukać czegoś lepszego :)


Postanowiłam pisać pojedynczo o produktach, za to trochę więcej. Mam nadzieję że podoba Wam się taka forma.

poniedziałek, 20 lutego 2012

Perfumy, mydełka i duperelki

Hello moje drogie :)

 Opiszę wam kilka rzeczy które posiadam :
 Mydełka :
1- biały jeleń, kostka jest duża (200g)- lubię lubię bo to naturalne mydło bez chemii, nie uczula, nie podrażnia i jest hipoalergiczne, ale rewelacyjne jest :
2-Kappus Riesa -spicy soap  (125g), niestety niedostępne w Polsce, nigdy się z nim nie spotkałam, ja dostałam je z Niemiec i jest to któreś z kolei, fantastycznie orientalnie pachnie, posiada złote drobinki ale nie zostają one na skórze. Jak na mydło to 10/10 :)
 Oliwka HIPP (200ml) pewnie wszystkim znana, dla mnie to nowe odkrycie, używałam innych ale ta do tej pory jest najlepsza bo nie pozostawia tłustej warstwy i wrażenia że wszystko brudzę. Moja córcia jak się urodzi pewnie też będzie ją stosowała i inne kremy dla dzieci, które mamusia będzie jej podkradać :P

 Mini produkty ESCADY :
1.Woda perfumowana ESCADA Signature 7,5ml (wydają mi się zbyt alkoholowe ale to być może tylko moje zdanie)
2.Balsam 50ml z tej samej kolekcji który wydaje mi się o niebo lepszy zapachem, bo faktycznie go czuć, uwielbiam go i już mi został w niewielkiej części. Bardzo delikatny w dotyku i szybko się wchłania. Polecam.

 Woda perfumowana MOSCHINO Glamour (100ml), rzadko kupuję mniejsze opakowania, bo wolę dopłacić niewiele więcej a mieć więcej. Zapach ładny, chociaż mój mąż go nie trawi, utrzymują się stosunkowo krótko. Są dosyć słodkie ale wyczuć w nich można lekką nutkę kociego pazurka. Ale i tak nie jest to mój ideał zapachu. Nie kupię ich raczej ponownie

 Zapewne też wam dobrze znane DKNY Be Delicious, podobno w 100% pachnie Nowym Jorkiem, ale nie wiem bo tam nigdy nie byłam :D Pachną obłędnie, po jakimś czasie ja nie czuję zapachu ale pozostali owszem.Jest to również woda perfumowana 100ml. Świerze słodkie zielone jabłko, szkoda że nie da się go zjeść.

Tak pisałam Wam zza kubka wypełnionego kawą inką z miodem imbirem i cynamonem :) Wasze zdrowie :*

czwartek, 16 lutego 2012

Paletka INGLOT i cienie

Postanowiłam kupić wychwalane przez Was cienie z paletką. Pusta wygląda tak:
-zamknięta

 
                                                                         -otwarta

 - w rękach mojego przyjaciela Jacka (który jest dzisiaj moim modelem rąk :P)

 -i "wieczkiem" do góry
Sama paleta jest dosyć ciężka, kosztowała 18,-. Podoba mi się wieczko które można całkiem ściągnąć do malowania, trzyma się na 4 magnesach w rogach. Mieści 10 cieni, w ofercie są jeszcze 5 i 20, na które może kiedyś też się skuszę. Jest to paleta magnetyczna, cienie również posiadają magnes.

A oto 4 cienie które kupiłam również dzisiaj, 10 zł za sztukę, niestety w Tarnowie na Rynku jest mały wybór, będę musiała się rozglądnąć w innych punktach.

Od lewej: Matowa 351, taka jasna aczkolwiek nie czysta biel, jest bardziej cielisty od zwykłego białego, kolejny, żółciutki to 60 AMC czyli matowy z drobinkami, chyba będzie się prószył, dam Wam jeszcze znać:P, czarny AMC 63 (matowy z drobinkami) i tu się teraz zdziwiłam bo wydawało mi się w sklepie że nie ma żadnych drobinek, teraz też je ledwo widzę. I ostatni, różowy 144 AMC który na palcu wydaje się intensywny, ale gdy go przenosimy na dłóń delikatnie rozcierając jest mało co widoczny, trochę słabiej napigmentowany, jeszcze to sprawdzę na powiekach ale nie dzisiaj. 

Na moim modelu:




Więc takie cudeńka dzisiaj zakupiłam, jeszcze będę na pewno polowała na pomarańczowy, bo coś mi się zdaje że żółty i pomarańczowy właśnie będzie wnet hitem :)

Podobają Wam się moje zakupy? A Wy jakie cienie INGLOTA możecie mi polecić? 

Pozdrawiam i przypominam co dziś kupiłam:)

poniedziałek, 13 lutego 2012

Dzisiejsze małe zakupy



Oglądałam wiele materiałów na temat firmy essence i innych niedrogich firmi stwierdziłam że coś kupię - sprawdzę sama. Nie wiem dlaczego zawsze  wydawała mi się ta firma tandetna, może z powodu niewielkiej ceny, ale gdy oglądam Wasze polecenia skusiłam się na kilka niedrogich rzeczy nie tylko z tej firmy : podkład w musie pure teint mousse, mój jest w kolorze  01 beige, jeszcze go nie używałam jedynie testowałam na ręce, wydaje się niezwykle aksamitny ale chyba bardzo mało kryje,  kosztował jedyne 16.99 w Drogerii Natura i opowiem Wam o nim po dłuższym testowaniu :) ale wcześniej muszę zużyć mojego fantastycznego: Clinique anti-blemish solutions o którym na pewno napiszę!




 Kolejnym nabytkiem jest cień do powiek My Secret Double effect w kolorze 402, są to wypiekane cienie które można stosować na sucho i mokro (nigdy jeszcze nei stosowałam na mokro!) opakowanie zawiera 3g. Niezwykle się świeci ale nie wiem czy to jest atutem, kosztował 7,99 i wygląda tak :

 Na zdjęciach nie do końca to widać ale  jest to biały cień skrzący się drobinkami,może delikatnie wpada w fiolecik ale zdecydowanie jest to kolor biały.

Bardzi polecany balsam do ust Tisane, niestety nie zrobiłam zdjęć w kartoniku... zdjęcia robiłam dwa razy bo okazało się że mój mąż z aparatu wyciągnął kartę i się nie zorientowałam i musiałam robić to po raz kolejny i już nie miałąm do tego takiego samego serca :P Z ustami mam wielki problem, bardzo mi pierzchną i schodzi mi z nich skóra, ale już po 1 użyciu (!) tego balsamu skóra jest mięciutka! To niesamowite ! Balsam kupiony w aptece za 8.50.  Już go mogę polecić :)



 Kolejnym cackiem jest pędzelek, nie znam się na nich kompletnie, zazwyczaj robię wszystko palcami, mam w sumie jeden ale bardzo kiepskiej jakości więc kupiłam na spróbowanie inny: smokey eyes brush firmy catrice której nie znam, był taniutki :11.90. Z jednej strony jest to owalny pędzelek bardzo delikatny i miękki do nakładania cieni na powiekę  a drugi to skośnie ścięty do malowania kresek na górnej i dolnej powieki oraz malowania brwi, Faktycznie miękki, śmierdzi niestety trochę jakąś chemią :( ale przetestuję i wyrażę opinię.

A teraz ostatnia rzecz, po którą tak na prawdę wyszłam do sklepu :) Cukrowy wosk do depilacji twarzy w plastrach. Wcześniej używałam zwykłych plastrów do ciała które kroiłam na mniejsze kawałki, jest to na pewno tańsze ale dosyć nieporęczne. Zobaczymy jak te się sprawdzą. Są to 24 małe plasterki za 8.49 w którym jest również 5 chusteczek nasączonych oliwką to pozbywania się wosku który został po depilacji.
 
Podobały się Wam moje zakupy? Może już macie zdanie na temat niektórych z tych kosmetyków ? A może chcecie się dowiedzieć czegoś o mnie? Serdeczne uściski :*

Zakładam bloga!

Witam Was bardzo serdecznie. Oglądam od niedawna modowe i makijażowe profile na YouTubie i czytam kilka blogów na ten temat, i stwierdziłam: czemu nie, chętnie sama zacznę to robić! Mam nadzieję że komuś się może przydać to co zamieszczę, chętnie przyjmę krytykę, choć mam nadzieję że będzie jej mniej niż ciepłych słów! Pozdrawiam cieplutko z ziiiiimnej Polski!!